Po kilku latach przerwy zawody
powróciły na halę przy ul. Gumniskiej. Z zewnątrz niewiele zmian,
jednak widać, że remont jeszcze nie został zakończony. Wchodząc
do środka od razu poczuliśmy klimat, który towarzyszy nam teraz w
drodze powrotnej do domu.
Czuć go na kurtkach, koszulkach, spodniach
i pewnie nawet wsiąkł w skarpetki. Jednak na to byliśmy
przygotowani. Więcej obaw mieliśmy o sam tor. Niestety okazały się
słuszne, dywany nawet po poprawkach dawały bardzo nierówną
powierzchnię. Założone na siebie grube wykładziny tworzyły
„schody”. Szczególnie na zjeździe z prostej można było to
poczuć. Każdy, kto kierował „dwunastką” i chciał tam dodać
gazu, tracił styczność z podłożem. Przednie koła zaczynały
odrywać się i model lądował na ścianie, jadąc prosto w miejscu,
gdzie powinien skręcać pod podest.
Kolejne poprawki, zszywki tapicerskie
na łączeniach i zrobiło się w miarę znośnie. Niestety pułapki
towarzyszyły nam do samego końca. Oprócz tej wymienionej, było
jeszcze sporo innych w postaci fałd, nierówności i mojej ulubionej
– odwrotnie założonych wykładzin. Sam zaparkowałem pod jedną,
Łukasz musiał być oczywiście lepszy – zrobił to dwukrotnie, w
dodatku w jednym finale. W skrócie – ubaw po pachy.
Mówiąc o ubawie – chyba wszyscy
zareagowaliśmy na powyższe problemy w adekwatny dla siebie sposób,
czyli totalną abstrakcją i śmiechem. Zaczęło się dość
kreatywnie i przydatnie – doświetliliśmy swoje stoliki.
W międzyczasie
dojechała ekipa w czerwonych strojach, na czele z Maćkiem,
który...zapomniał zabrać modelu :) (przy okazji pozdrowienia dla
Rafała P.). Potem było jeszcze wspominanie najciekawszych
przygód, krótkie przybliżenie historii dla osób z
mniejszym stażem. Bardzo towarzysko i sympatycznie.
Samych wyścigów
nie ma sensu opisywać. Warunki na torze odbierały przyjemność z
jazdy i o końcowym wyniku decydowało w sporej części szczęście.
Inne klasy, z racji konstrukcji modeli, na pewno miały trochę
łatwiej. Niestety mała ilość grup spowodowała, że było bardzo
mało czasu na przygotowanie modelu. Co za tym idzie, nie miałem
szansy przyjrzeć się rywalizacji pozostałych zawodników.
Podsumowując,
wyglądało to dość smutno. Sportowo wyszło na bardzo niskim
poziomie. Jest jednak małe światełko w tunelu – znów jeździmy
na hali, na której co roku zbierali się najlepsi z całej Polski.
Jest trochę młodych zawodników z Pałacu Młodzieży w Tarnowie.
Potrzeba tylko włożyć więcej serca, zebrać najlepsze
doświadczenia i wprowadzić je. Wtedy znów Tarnów będzie mocnym
ośrodkiem modelarstwa.
Pozdrawiam,
Pstryku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz